Kim jest bóg?

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Zgarbiona postać wpada zdyszana do małego pokoju. Zatacza się i trzymając ostatniego papierosa w ręku otępiałym wzrokiem omiata pomieszczenie. W alkoholowym amoku rozwala wszystko, co spotka na swojej drodze, aż w końcu, bezradna wobec rzeczywistości, osunie się na kolana. Pokonana.


To mogłaby być narkotyczna scena ze Skazanego na bluesa albo pijackie zatracenie z Pod Mocnym Aniołem. Ale bohaterem nie jest muzyk czy pisarz, to lekarz, człowiek z krwi i kości, kolejny artysta i jednocześnie bohater naszych czasów.

Szare lata 80 ubiegłego wieku. Zaściankowa, zasyfiona, gęsta od dymu papierosowego i przesądna Polska, która przy pozornej pogoni za zachodem boi się jednak pukać do nowoczesnego świata kardiochirurgii, w którym nawet najwspanialsze ludzkie narządy wyzbyte są sakralnych znaczeń, a lekarze nie boją się ryzykować, żeby uratować czyjeś życie. Właśnie z tego zachodniego świata przybywa i wychodzi przed szereg osoba niepokorna, szalona w swoim geniuszu, bo czym byłby owy świat bez swoich szaleńców?

Film jest krótką historią obejmującą bodaj 3 kluczowe lata z życia Zbigniewa Religi. Skupia się na drodze, jaką musiał pokonać od powrotu ze stażu w USA, przez otwarty bunt i odejście z warszawskiej kliniki, po założenie niezależnego szpitala w Zabrzu i wywalczenia pierwszego udanego przeszczepu serca w Polsce. Pokazuje zmagania z systemem, obowiązującą moralnością, bliskimi, ale, przede wszystkim, z samym sobą.

To taki typ filmu, który całościowo technicznie i fabularnie podporządkowany jest głównemu bohaterowi. Nic, poza Religą, nie wysuwa się na pierwszy plan, ani zdjęcia, ani bohaterowie, ani nawet kolejne wydarzenia. Wprawdzie przeszczep serca jest momentem bezsprzecznie ważnym, ale wydaje się jedynie pretekstem, bo to, o kogo tu chodzi, to nie operacja, ale sam Religa. A jest to człowiek zaskakująco pasjonujący. Z jednej strony niezłomny, pewny siebie geniusz, którego poczucie misji każe mu stawiać się na równi z bogiem. Z drugiej, wybuchowy i chwiejny człowiek, który z tą boskością nie potrafi sobie poradzić. Znakomicie w tym szeroko zakrojonym bohaterze odnajduje się Kot. Przygarbiony, z nieodłącznym fajkiem w ręku i błyskiem w oku. Wie, że na nim skupia się 100% uwagi i bez kompleksów dźwiga ten ciężar, żeby zaprowadzić film do sukcesu.

Religa po odbyciu stażu w USA wraca do ciasnej Polski z zupełnie nowym spojrzeniem, z wizją robienia rzeczy, których w naszym kraju się nie dopuszcza, wszak w sercu, organie świętym, jest dusza. Ale dla Religi ten narząd jest przede wszystkim masą mięśni, krwi i mięsa, czym rozsadza zdolności pojmowania skostniałej instytucji zdrowia publicznego. Porywa się na coś, co wywoła prawdziwy przełom w polskiej medycynie, ale równie dobrze mogło doprowadzić do zatracenia i upadku tego rewolucjonisty. Jak się bowiem okazuje, Religa sztuki przeszczepiania serca nigdy nie widział i tylko wrodzone zdolności wraz z uporem pozwoliły mu przetrwać pierwsze nieudane próby, za którymi przyszedł alkoholizm i załamania nerwowe. Fantastyczna jest ta wewnętrzna przemiana zachodząca w Relidze - od buntu do pokory, która z boga pozwoliła mu zostać człowiekiem.


Bogowie to jeden z tych filmów, który prawdopodobnie większość widzów zadowoli. Elegancko skomponowana, porządna technicznie i treściowo wciągająca historia z iście niepolskim hagiograficznym punktem widzenia, nie buduje uduchowionego pomnika. Zamiast politykować i uwznioślać, w lekkim tonie tworzy człowieka przyziemnego, z jego słabościami, humorem i powagą. Nie wchodzi na pułap "arcy" i prawdopodobnie nie kreuje tym samym postaci ponadczasowej (choć brawurowo zagranej), do której będzie się wracać latami, ale daje charyzmatycznego, grającego na otwartym sercu rockendrollowca, zatraconego szaleńca, demiurga naszych czasów.

Zwiastun:

doskonały film, polecam każdemu

moim zdaniem film bardzo dobry :) polecam 9/10

Dodaj komentarz